Kilka razy przecierałem oczy ze zdumienia, gdy w pierwszych dniach czerwca na ulicach mojego osiedla zobaczyłem robotników, którzy przyjechali załatać powstałe po zimie dziury w gminnych drogach.
Zdziwiony byłem tym bardziej, że poprzednie władze Trzebini, te sprawujące rządy w naszym mieście bezpośrednio przed objęciem kilka tygodni temu obowiązków burmistrza Trzebini przez Grzegorza Żuradzkiego, przyzwyczaiły mnie już i chyba nie tylko mnie, do tego że na rychłe załatanie pozimowych dziur w gminnych drogach nie ma co liczyć i że najlepiej jest po prostu przywyknąć do jazdy slalomem po gminnych traktach.
Przykładowo na przestrzeni całego 2015 roku pozimowych dziur w niektórych ulicach w Sierszy nie załatano w ogóle i to mimo tego, iż w budżecie gminy na wspomniany rok zarezerwowano na ten cel nie małe pieniądze. Uczyniono to dopiero wiosną 2016 roku. Różowo z naprawą gminnych dróg po zimie w ostatnich latach nie było również w innych naszych osiedlach i sołectwach.
Dla mnie taki stan rzeczy był niczym innym jak nienormalnością w najczystszej formie. Tym bardziej, iż dobrze pamiętam, że w dalszej przeszłości starano się, by pozimowe naprawy jezdni we wszystkich trzebińskich osiedlach i sołectwach były wykonane przed nadejściem lata.
Cieszę się, że pełniący obowiązki burmistrza Trzebini – Grzegorz Żuradzki nawiązuje do dawnych dobrych wzorców i przywraca normalność na gminnych drogach.
Trochę dziwi mnie tylko to, jak to jest, że Grzegorz Żuradzki zarządza gminą sam (bez zastępców burmistrza) i potrafi dopilnować realizacji prac na gminnych drogach, a gdy nie tak dawno ster władzy w Trzebini dzierżyły trzy osoby (burmistrz i dwóch jego zastępców), to był z tym problem…?
Robert Siwek
kontakt@wtrzebini.pl